sobota, 12 grudnia 2015

Wigilijne


Jak co roku, na prośbę łowczego z KŁ „Borowik”, stawiam się z psami na zbiorowym polowaniu Wigilijnym w tym kole. Tym razem na zbiórce niecierpliwi się IRA z Króliczego Dołka (pracuje na zbiorowym polowaniu raz w roku) i młody, 6,5-miesięczny HUBI Animus Lustri, który miał dotychczas tylko jeden kontakt z dzikiem w zagrodzie szkoleniowej. Głupota? Może i tak, ale stwierdziłem, że jest na tyle okrzepnięty, aby nabierał szlifów, tym bardziej, że planowałem wykorzystywać go właśnie pod kątem dzika.
W pierwszym miocie młody zniknął już na początku, na szczęście wrócił 20 minut po skończeniu pędzenia. Zaczynamy drugi miot, gniazda dębowe ogrodzone, gęsta jeżyna. Zaraz po ruszeniu, IRA głosi dzika w jednym z gniazd. Spuszczam ze smyczy HUBIEGO, który początkowo nieśmiało zaczyna głosić dookoła grodzenia. Słyszę, że w środku jest kilka dzików, ale nie chcą zdecydować się na ucieczkę. W końcu jeden nie wytrzymuje presji IRY i wypada na zewnątrz. Baaach! Udało mi się przewidzieć kierunek ucieczki kabana i stara kniejówka "podcina" warchlaka. Dobiega do niego HUBI i IRA, młody z pasją zajmuje się czarnym.

Jestem zadowolony, bo widzę, że młody chwyta o co chodzi, ale IRA cofa się do gniazda i dalej oszczekuje, dołącza żółtodziób i za chwile z tego samego gniazda wyjeżdżają następne trzy warchlaki. Strzelam do jednego, ale za nisko. Dzik przyjął kulę lecz uchodzi. IRA ciągnie za nim. Biorę młodego na smycz i idziemy w kierunku gdzie zniknęli. Po drodze spotykamy myśliwego na stanowisku, który potwierdza, że dzik jest ranny, a za nim podążała suka. Za chwilę słyszymy miarowe szczekanie w jednym miejscu ;). Dobra nasza, podkręcam młodego i spuszczam ze smyczy. Po kilu minutach słychać jak obrabia dzika razem z doświadczoną IRĄ. Powoli dochodzimy do miejsca akcji, widać, że dzik jest jeszcze sprawny, ale małe czarne diabły nie pozwalają mu ujść, kaban kręci młynki i odpędza się od  natrętów. HUBI pracuje miarowo, z głową (przydała się szkoła od odyńca na zagrodzie) a IRA czasem pozwala sobie na chwyt. Podchodzę bliżej i udaje się zgasić postrzałka. Psy dają upust pasji, a ja jestem zadowolony z poczynań młodego.
Następny miot okazał się pusty, ale ostatni szykował dla nas niespodziankę. Przeszliśmy w nim może z 200 metrów, kiedy HUBI zaciągnął górnym wiatrem i wydarł do przodu. Zniknął w dużym młodniku dębowym z porozrzucanymi pojedynczymi świerkami. IRA zniknęła bardziej na prawo i za chwilę gnała za jeleniami, które wymknęły się z miotu bez strzału. Nagle słychać przed nami grube szczekanie młodego, które wymalowało na mojej facjacie pewnie szeroki uśmiech :). Słyszymy jak młody zmienia głos na wyższy i prawdopodobnie uskakuje. Dzik ruszył a młody miarowo szczekając prowadzi go na prawo, w kierunku głębokiego wąwozu ze świerkową, ciemną drągowiną. Tam też udaje się Nowak Senior z niedawno zakupionym drylingiem. Ja stoję na lewym skłonie parowu, widzę jak się skrada :), rano narzekał na nogi, ale teraz śmiga jak kuna :). Stoję na górze i napawam się tym głosem. Nagle młody przeprowadza dzika przez strumyk i cichnie, cholera zgubił go. Teraz zauważam czarnego, no no, niczego sobie, gdzie ten HUBI??? Wtedy usłyszałem przy odyńcu IRĘ, a następnie dołączył do niej na szczęście młody. Prowadzą kabana prosto pod lufy Seniora który schował się za świerkiem, widzę wszystko jak na dłoni. No strzelaj do cholery! Dzik opędza się przed psami, 50 metrów, 30 metrów, 20 i baaaaam! Dzik pada w ogniu, psiaki dobiegają do niego. schodzę na dół, szkoda, że nie mogłem tego nagrać... Gratuluje strzału i drapię burki za uchem.
HUBI Animus Lustri i szczęśliwy strzelec
Okazało się, że odyniec miał niesprawny tylny lewy bieg. Zabieramy się za patroszenie, organizowanie transportu - koniec przyjemnej części polowania, ale ze względu na robotę psów a szczególnie młodego, morda mi się śmieje.
Na pokocie leżą trzy dziki, a ja oddaję królestwo ojcu, ze względu na piękną scenę jaką mogłem obejrzeć.
HUBI Animus Lustri i IRA z Króliczego Dołka

Niesprawny bieg odyńca
 Nasza jedyna zbiorówka w roku dobiegła końca, wracamy do rudzielców. Młody spisał się na medal, i chyba o to chodzi, żeby to co najważniejsze w psie, siedziało już w nim w środku. Wystarczy to obudzić i po prostu polować z nim, żeby nabierał szlifów, a nie oszukiwać się i łudzić: może zaskoczy w wieku 2-3 lat. To potwierdza chyba ponownie, że nasza wybrana droga hodowli jest słuszna.
Młody poluje teraz na południu kraju i radzi sobie tam świetnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.