Na początku września zapada decyzja o wyjeździe na Międzynarodowy Konkurs na Ukrainę. Przed wyjazdem sporo załatwiania psich dokumentów, ale w końcu ALFA od Ruce trafia do transportówki i ruszamy. Dojeżdżamy do Jarka, potem na ziemię kielecką. W trójkę jedziemy do Lublina, gdzie spotykamy się z Wołodią i resztą chłopaków. Granica dzięki interwencji dwóch kolegów mija dość znośnie.
Na miejsce dojeżdżamy wieczorem. W sobotę rano otwarcie konkursu na norze. Na liście startujących są psy z Ukrainy, Czech, Serbii i spora grupa z Polski.
Na początku szybkie losowanie i czekamy na swoją kolej w miłej atmosferze:)
ALFA startuje 2 razy na lisie i raz na borsuku. Za pierwszym razem dogania lisa i przed kominem 2PC. Drugi start na lisie to 2PC w trzecim kotle. Na borsuku startuje jako pierwsza, wykonuje szybką CACIT-ową pracę, ale przed końcem minuty zmiana na PP i potem 2PC. Tak więc mimo szybkiej, twardej i "cichej" pracy, suka nie uzyskuje wniosków CACT i CACIT.
Innym psom z polskiej grupy idzie znacznie lepiej i prawie wszystkie wykonują pracę na CACT i CACIT - czego serdecznie gratulujemy.
Atmosfera na konkursie prawie doskonała, dobre trunki i swojskie jadło.
Powroty jak zwykle są mniej przyjemne i tak było w tym przypadku. Droga do domu długa, a przed oczami dodatkowa wizja poniedziałku. Na szczęście w aucie doborowe towarzystwo, więc czas mijał wesoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.