poniedziałek, 15 grudnia 2014

Ponownie "Brekinia"

Dzionek przywitał nas trzema stopniami na plusie i lekkim wietrzykiem. Rankiem docieramy w granice obwodu nr 76. Zaczynamy od stogów, na których ostatnio kończyliśmy. Niestety okazały się puste. Obok nich stała resztka 4-3-2-1, długości około 20 m. Zdecydowaliśmy się zajrzeć tam. Ira i Ka zaraz zaczęły nerwową pracę. Ka znalazła rudzielca w środkowych kanałach i skutecznie go tam zatrzymała. Nagle podjechało do nas auto, z którego rześkimi ruchami wyskoczyły 3 osoby. Miny mieli groźne, a my nie wiedzieliśmy o co chodzi. Na początek otrzymaliśmy od jednego "miłego" Pana (właściciel stogu) informację, która bardzo "dobitnie" określała co powinniśmy natychmiast zrobić. Ogólnie mówiąc, mieliśmy się stamtąd wynosić. Dwóch pozostałych skrupulatnie nagrywało całe miłe spotkanie. Sytuacja była gorąca, a my nie mogliśmy się ewakuować, ponieważ suki gawędziły w środku stogu z lisem. Odsunięty był jeden balot, który wrócił przecież  na swoje miejsce, więc reakcją byliśmy zdezorientowani.  Na szczęście mili Panowie po jakimś czasie odjechali, żegnając się "mile". Wtedy wyciągnęliśmy psy z rudzielcem, po czym zawitaliśmy na podwórku właściciela stogu. Chciałem pokryć straty moralne "miłego" Pana, ale stanowczo odmówił. Pożegnaliśmy się więc grzecznie z obietnicą, iż nigdy w te strony nie wrócimy. Przez kilka lat stogowania spotykaliśmy się  z zupełnie innymi reakcjami, ale cóż ... nigdy nie wiadomo kogo w życiu  dane nam jest spotkać. W każdym bądź razie gorąco pozdrawiamy "miłego" Pana.

Następny stóg to niezawodny "przy rowie". Ka wjeżdża do środka i robi wygnanie. Rudy ewakuuje się przez rów i popełnia błąd - zasuwa polem, gdzie doganiają śruciny.

Kolejne miejsce z mykitą nie zapowiadało się obiecująco. Stóg 4-3-2-1 o długości około 25 metrów. Łucznik szybko lokalizuje lisa na górze i tam go zatrzymuje. Niestety docieramy za późno, choć może to i lepiej, ponieważ przechera uwalnia się i wbiega do najniższego kanału, by potem wyjechać Arkowi pod nogami. Ten strzela, ale tylko rani lisa, który wchodzi w środkowy niedostępny kanał.  Do pomocy poszła Ira. Konieczna niestety była lekka rozbiórka stogu (przy której tym razem pomagają nam właściciele - dziękujemy). Szybko docieramy do psów i  lisa, następnie układamy na swoje miejsca bele. Łucznik dość poturbowany, ale nie jest źle.
W następnym stogu 4-3-2-1 (około 90m długości) zastaliśmy dwa lisy. Jednego wypchnął szybko Łucznik, drugiego wypracowała Ka, ale niestety jej praca poszła na marne - lis został nieskutecznie obsypany śrucinami.
Na koniec dnia układamy na pokocie 4 lisy na pięć wypracowanych.
KA vom Asstraata - 3 (jeden spudłowany), ŁUCZNIK Lisia Przygoda - 2.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.